|
|
Z przeszłościJEDLI JABŁKA, ZAMIAST GASIĆ POŻARPamięć o wielkim pożarze sprzed prawie 90 lat jest wciąż żywa wśród rodowitych mieszkańców Żółwina.
Opowiadał nam o nim w kwietniu 2013 r. świadek wydarzenia Józef Grzejszczak: "Bawiłem się na naszym podwórku z innymi dziećmi, było nas chyba dziesięcioro. Postanowiliśmy urządzić ognisko w stercie kamieni. Ogień przeniósł się na drewnianą komórkę, a potem na inne domy kryte strzechą. Bardzo się przestraszyliśmy i uciekliśmy".
W innym wywiadzie zamieszczonym na zolwin.pl prof. Jerzy Regulski – mieszkający wówczas w pałacu w Zarybiu - wspominał: "Do dziś mam przed oczami pożar, który wybuchł w Żółwinie chyba w 1929 r. Dorośli pobiegli na ratunek, a my, dzieci, patrzyliśmy na ogień, który przenosił się z chałupy na chałupę. Trochę z boku stało gospodarstwo, które ludzie polewali wodą, by je ocalić. Ale ogień dotarł i tam – początkowo udawało się go stłumić, w końcu jednak pożar strawił i to gospodarstwo".
W "Gazecie Świątecznej" z 15 września 1929 r. znaleźliśmy relację strażaka B. Raka z tragicznego pożaru przy obecnej ul. Nadarzyńskiej. (ike)


|
|
podpatrzone

|